Zuzia kręci się po kuchni od
rana, zupełnie świadoma tego, że Łukasza nie ma w swoim pokoju, nie ma go w
swoim mieszkaniu i już na pewno nie ma go na treningu, bo zadzwoniła i
dowiedziała się, że ma wolne. Jest wiec święcie przekonana, że spędził gorący
wieczór z jakąś równie gorącą kobietą na gorącej randce i przypieczętował to
gorącym aktem. A ona sprezentuje mu gorącą szarlotkę, jak tylko wróci do domu.
Ma tylko nadzieję, że gorącą
kobietą u jego boku nie była Marietta – ją najtrudniej byłoby zabić, bo zdążyły
się polubić. Zuzanna zniosłaby jakąś pierwszą lepszą panienkę z baru, bo przecież
jej chłopak musi się troszkę wyszaleć przed poważnym związkiem, to jasne. Taką
nieznaną, bezimienną cytatą blondynkę łatwiej byłoby udusić niż smukłą,
powabną, inteligentną Mariettę.
Biedna dziewczyna, już trzeci raz
przypaliła się, przechodząc za blisko piekarnika. A to wszystko przez ciebie,
Łukaszu i przez twoje idiotyczne rozmieszczenie sprzętów AGD w kuchni. Oraz
przez fakt, że nie ma cię przy niej.
Jest po dwunastej, gdy budzisz
się w sypialni Marietty, nagi, zaspokojony, szczęśliwy i głodny. Masz wrażenie,
że mógłbyś teraz przenosić góry, grać na kobzie, tańczyć merengue i naprawiać
statki kosmiczne, wszystko to na raz.
Dziewczyny nie ma przy tobie.
Jest w kuchni. W twojej koszuli stoi obok okna z kubkiem kawy w dłoni i czeka
na grzanki, patrząc na niewielkich ludzi za szybą i ich wiecznie zabiegany
świat. Dla niej życie sunie powoli do przodu, przynajmniej dzisiaj i bardzo jej
z tym dobrze, bo czuje się szczęśliwa.
Jakim TY, Łukaszu, musisz być szczęściarzem,
skoro jednocześnie gotują dla ciebie dwie kobiety? Jedna z czystą wdzięcznością,
druga z desperacją. Jedna tak tylko, na odczepnego, a druga z pełnym zaangażowaniem.
Jedna ze świadomością, że jesteś przy niej, a druga z obawą, że nigdy nie
będziesz.
Teraz tylko czas na ciebie. Twój
wybór.
Ale chyba już go dokonałeś,
prawda? W końcu tylko do jednej kobiety podchodzisz i całujesz ją w dłoń, w
ramię, w szyję i w końcu w usta. Tylko o jednej teraz myślisz. Tylko ta jedna
jest dla ciebie wszystkim. Marietta.
Podobno ludzie lubią wracać do
domu. Ty bardziej wolisz odkrywać. Dlatego właśnie ta konfrontacja jest dla ciebie
prosta: przeszłość kontra przyszłość, Zuzia kontra Marietta.
Wybrałeś, bardzo dobrze. Nie
możemy oceniać czy poprawnie, czy nie, bo to nie jest nasze życie, ale twoje.
Skoro więc czujesz, że nie chcesz gubić się w przeszłości, dlaczego czekasz na
jakąś reakcję z naszej strony? Oczekujesz od nas aprobaty czy wolisz, byśmy cię
zbesztali? Przez cały czas jęczysz i błagasz o swobodny wybór, a teraz nagle
się wahasz i masz wyrzuty sumienia? O co? O to, że przy Marietcie czujesz swoje
skrzydła, a przy Zuzi czujesz się bezpieczny, kompletny i wreszcie pewny?
Po co bawisz się ich uczuciami?
Odtrąciłeś Zuzannę, skupiłeś się na Rosjance. Czego chcesz teraz?
Nie zauważyłeś jeszcze, Łukaszu,
że straszny z ciebie egoista? Kierowałeś się cały czas tylko sobą – tym, czego chciałeś,
tym, czego potrzebowałeś, tym, co było dla ciebie akurat wygodne. A co z
Mariettą? Dobrze, nie – masz rację. Nie Marietta jest tutaj ważna. Marietta
jest tylko twoją przygodą, tak samo zafascynowana waszym związkiem jak ty.
Także się bawi całą tą sytuacją, ma prawo. Odkrywacie się nawzajem, upajacie
się sobą, kochacie się, ale to nie jest miłość. To jest czysta fascynacja.
Przytulasz się do niej i czujesz całą waszą wczorajszą noc – pasję, bliskość i
namiętność. Ale nie jesteś pewnie, czy chcesz się przy niej budzić codziennie. Czy
chcesz, żeby to ona robiła ci kawę przed treningiem? Czy chcesz, żeby to ona
witała cię po treningu?
Nie potrafisz nawet podjąć
prostej decyzji. I ty się nazywasz dorosłym facetem?
***
Wracasz do mieszkania, przerażony
jak jeszcze nigdy. Co zastajesz?
Zuzia siedzi w kuchni, chowa
twarz w dłoniach i płacze. Jej kot kręci się gdzieś przy jej stopach i nawet on
wydaje się smutny. Patrzy na ciebie złowrogo. Boisz się zbliżyć, po pewnie ci
przyłoży. Jakoś. Rozora twoją śliczną twarzyczkę pazurkami i już nigdy nie
poślesz pani w spożywczaku uśmiechu.
Boli cię serce, boli cię głowa,
nagle cały czujesz się wyczerpany – słyszysz, jak dziewczyna szlocha cicho, w
kuchni pachnie spalenizną, a Ma zaczyna się do ciebie zbliżać.
To jest zdecydowanie najsmutniejszy
obrazek jaki widzisz w całym swoim życiu – powinieneś dostać porządnego kopa za
to, że to ty jesteś sprawcą jej bólu. Brawo, Łukasz, w końcu to sobie
uświadomiłeś – to ty spieprzyłeś. Desperacko próbowałeś odsunąć ją od siebie,
bo się bałeś. Tak, wiemy już o tym: TY, wielki, wspaniały siatkarz zapatrzony w
siebie tak bardzo, że nie dostrzega innych, zakochał się i wreszcie uświadomił
sobie, że do tej pory zniszczył już chyba wszystko.
Zniszczył jej marzenia, jej
nadzieje, całą ją. Zniszczył Zuzię. Sprawił, że jej niewielkie serduszko rozpadło
się na maleńkie kawałeczki, które przy każdym wdechu sprawiają ogromny ból, bo
wbijają się w ciało. Cholernie trudno będzie pozbierać je do kupy, ogarnąć,
zszyć albo posklejać.
Podejmiesz się tego, czy stchórzysz?
Znasz już odpowiedź.
- Zuziu?
Wchodzisz cicho do kuchni,
patrzysz, jak zamiera i zbliżasz się, ale ona wciąż nie podnosi głowy. Kot
prycha na ciebie, ale posłusznie schodzi ci z drogi. Czyżby wyczuł twoje
zamiary?
- Zuziu… - powtarzasz, kucając tuż
obok niej.
- Zostaw mnie – prosi cię cicho –
Wiem, gdzie byłeś.
Te słowa są niemal jak cios.
Czujesz je wszędzie, czujesz jak pieką, jak palą skórę.
- Byłem z Mariettą…
Po co jej to mówisz, idioto? Nie
widzisz, jak się wzdryga? Jak cicho jęczy? Miałeś ją poskładać, a nie
rozdeptać!
- …ale myślałem o tobie.
Łukasz, ty naprawdę jesteś
egoistą.
- Na co liczysz? – pyta cię
nagle, podnoszą głowę. Widzisz łzy na policzkach, czerwone oczy bladą cerę, ale
wciąż jest dla ciebie najpiękniejszą kobietą na ziemi. Nie wiesz, co się z tobą
dzieje. Nie wiesz, co mogłoby naprawić całą tą sytuację. Wiesz jedno – bez niej
nie przetrwasz. Szybko się podnosisz, nim ona zdąży jakkolwiek zareagować i
bierzesz ją w ramiona. Dotykasz jej skóry i czujesz się bezpiecznie. Wtulasz twarz
w jej włosy i czujesz się spełniony. Nie odtrąca cię, więc czujesz się
szczęśliwy. Jest dla ciebie nadzieja.
- Na nic już nie liczę –
informujesz ją szeptem – Tylko mnie kochaj.
romantycznysłodkickliwybezsensu epilog będzie .