#7:

Zaz – On Ira

Jesteś wykończony po treningu, ale wiesz, że to tylko chwilowe. Twoje mięśnie potrzebują po prostu kilkudziesięciu minut, żeby odpocząć i wrócić do swojej zwykłe, biernej formy. Parkując samochód pod budynkiem, w którym mieszkasz, uświadamiasz sobie, że cieszysz się z powrotu do domu. Sam się sobie dziwisz. Wizyta przyjaciółki nie powinna wyciągać z ciebie tak wielu emocji – one powinny być z tobą od zawsze… Więc dlaczego twoje serce teraz drży i stukoce w zniecierpliwieniu i podekscytowaniu?… Uświadamiasz sobie, że powinieneś przemyśleć parę spraw. Kwestia twojego szczęścia pozostaje sprawą dyskusyjną.
Praktycznie wbiegasz na swoje piętro i pośpiesznie otwierasz drzwi mieszkania. Uśmiech na twojej twarzy tężeje, gdy słyszysz głosy. Jeden niewątpliwie należy do Zuzi, ale drugi… Zamierasz z dłonią na klamce, wzdrygasz się, zamykasz drzwi jak najgłośniej i rejestrujesz, że kobiety w salonie milkną.
Źle zrobiłeś, powinieneś troszkę podsłuchać, żeby wiedzieć, w jakich są stosunkach. Co jeśli teraz wpakujesz się w sam środek otwartej wojny? Nie, przestań. To byłoby do nich niepodobne.
Otrząsasz się z tego chwilowego szoku, prostujesz, poprawiasz dłonią włosy, zrzucasz torbę na podłogę.
- Wróciłem – oznajmiasz, ale brzmi to tak żałośnie, że sam się krzywisz.
Słyszysz chichot w pokoju, gdy wchodzisz.
Na kanapie widzisz swoją nowopoznaną koleżankę, Mariettę i jej czekoladowe, piękne oczy wpatrzone w ciebie. Czekoladowe? Hmm, mógłbyś przysiąc, że były niebieskie… Nieważne.
Marietta ma na sobie sukienkę krótką do połowy uda z długim rękawem i zalotnym dekoltem, a na nogach szpilki. Całość w czerni, srebrna opaska w ciemnych włosach dodaje jej blasku. Umalowała się lekko – podkreśliła usta szminką, a oko ciemną kreską. Uśmiecha się, a w ręce trzyma kieliszek. Wino. Z twojej lodówki!
Obok niej na fotelu siedzi wygodnie Zuza, ubrana w dżinsy i zielony sweterek zapinany na guziki. Jest boso, a jej paznokcie są pomalowane pastelowo różowym lakierem. Włosy ma spięte w luźny warkocz, z którego wydostają się pasemka i okalają jej twarz. Jest nieumalowana i zarumieniona, pewnie przez alkohol.
- Cześć – witają się z tobą niemal jednocześnie, a potem wymieniają spojrzenia i wybuchają śmiechem.
Stoisz nad nimi – zmieszany, zdezorientowany i zdenerwowany.
- Jak widzisz, zdążyłyśmy się już poznać - oznajmia ci wesoło Zuzia i jakoś tak automatycznie wskazuje dłonią z kieliszkiem w stronę swojej koleżanki – To jest Marietta.
- Moja nowa znajoma, Zuzanna – dostosowuje się do dziewczyny Rosjanka i czyni w jej kierunku taki sam gest, prezentując ją tobie.
- Bardzo mi miło, że się poznałyście, ale…  - sam nie wiesz co masz robić. Nagle uświadamiasz sobie, że przecież nie rozmawiacie po polsku. Zwracasz zdziwione spojrzenie w stronę swojej przyjaciółki:
- Mówisz po rosyjsku? – pytasz w ojczystym języku.
Wzrusza ramionami, upijając łyk wina.
- Długa historia – zbywa cię machnięciem dłoni – Może się do nas przyłączysz, bo właśnie…?
Zuzia nie ma okazji skończyć swojego wywodu, bo nagle Marietta podnosi się z miejsca. Robi to zgrabnie, ale trochę drżą jej kolana. Zerkasz na butelkę. Zdążyły się już nieźle zabawić.
- Przyjechałam, bo chciałam zabrać cię na randkę, przystojniaku – oznajmia ci odważnie – Ale teraz… Teraz… - waha się – Teraz już chyba nie mam siły – stwierdza inteligentnie – Powinnam już wracać do domu…   
- Zostań! – prosi ją natychmiast Zuzanna – Nie skończyłyśmy jeszcze.
Marietta patrzy na nią niepewnie, ale tylko przez chwilę, bo zaraz siada, podrywa do góry kieliszek i wypija całą jego zawartość, na co ta druga reaguje niepohamowanym śmiechem.
- Zostawiam was – jakoś niespecjalnie widzisz się w tym pomieszczeniu razem z dwiema kobietami znacznie już spitymi – Muszę wziąć prysznic.
Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu, znowu zaczynają się śmiać. Marszczysz brwi, ale pomijasz to milczeniem. Wychodzisz i kierujesz się do sypialni. Odprowadzają cię ich chichoty.
No, bracie. Teraz to dopiero się urządziłeś. Ciekawe jak pozbędziesz się obu tych pijanych kobiet ze swojego domu? Bo, uwierz mi, ich spotkanie szybko się nie skończy…
--- ponad godzinę później ---
Wziąłeś właśnie długi i odprężający prysznic. Bardzo długi. Tak długi, że w efekcie pomarszczyła ci się skóra na palcach, czego bardzo nie lubiłeś. Nie, nie.
Patrzyłeś na siebie w lustrze niewidzącym wzrokiem, bo za bardzo skupiałeś się na głosach, dobiegających z salonu. Sam nie wiedziałeś, jak to się stało, że twoja najlepsza przyjaciółka z dzieciństwa i twoja nowopoznana przyjaciółka z klubu dyskutują sobie po rosyjsku w twoim salonie, w twoim mieszkaniu, pijąc twoje wino i śmieją się, jakby nie miały przed sobą tajemnic i znały się od siódmego roku życia. Zastanawiałeś się nad tym przez chwilę, ale w końcu doszedłeś do prostego wniosku: to kobiety - tego nigdy nie zrozumiesz.
Założyłeś szare, dresowe spodnie, w których sypiałeś tylko wtedy, gdy było ci zimniej niż zwykle. Dzisiaj to konieczność. Normalnie pewnie rzuciłbyś się nago na łóżko i zasnął od razu, w jakiejkolwiek, nawet najbardziej niewygodnej pozycji. Ale to było zanim w twoim mieszkaniu pojawiły się te dwa pijane demony. To mogłoby się dla ciebie bardzo źle skończyć i wolałeś nie ryzykować. Nie wywoływać wilka z lasu czy coś w tym stylu. Dla pewności ubrałeś jeszcze białą koszulkę. Usiadłeś na łóżku, później położyłeś się i czekałeś…
Nigdy nie byłeś cierpliwym człowiekiem, niestety. Teraz ta cecha bardzo by ci się przydała, bo twoje przyjaciółki ewidentnie nie miały jeszcze zamiaru kończyć. Idiotyczna sytuacja.
Nagle poczułeś w sobie niewyobrażalną moc i siłę. Jesteś mężczyzną. Jesteś silnym mężczyzną. Jesteś zdecydowanym mężczyzną. Jesteś panem swojego życia. I swojego mieszkania. Dlatego wstałeś, napiąłeś mięśnie i ruszyłeś do salonu, zakończyć tę niedorzeczną, kobiecą popijawę.  


Vous êtes les étoiles nous somme l'univers
Vous êtes en grain de sable nous sommes le désert
Vous êtes mille phrases et moi je suis la plume
ta piosenka sprawia, że tęsknie . <3





7 komentarzy:

  1. To sobie dziewczyny popijawę urządziły nie ma co :D Trochę szkoda Łukasza, chociaż ja bym się bardziej o mieszkanie martwiła xD I ta końcówka "Jesteś mężczyzną..." padłam :D Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma to jak zacieśnianie więzi przy alkoholu, dobrym alkoholu i cudzym alkoholu. Nie wiem czemu Łukasz tak zeragował! Przecież dwiw pijane laski w mieszkaniu to szansa na fajną przygodę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oesu, uwielbiam Łukasza i uwielbiam Zuzę, już prawie zapomniałam, jak bardzo <3
    Uwielbiam też pijanych ludzi, są tacy zabawni. Szczególnie laski opite winem - cud, miód i orzeszki ^^
    Utrudniasz mi trochę nielubienie Marietty, skoro nawet Zuzia ją polubiła i faktycznie nie taka całkiem zła z niej dziewczyna. Ale niech sobie za wiele nie wyobraża! Już ja ją zabiorę na randeczkę...
    Bardzo mi się za to podoba początek rozdziału i łukaszowe przemyślenia. Dobrze chłopak kombinuje, baaardzo dobrze :) Końcówka też ciekawa - czekam, aż Łukaszek wprowadzi słowa w czyn i pokaże nam, jak się zachowuje prawdziwy, silny i zdecydowany mężczyzna w obliczu dwóch pijanych kobiet. Chyba sam nie do końca wie, na co się porywa :P

    Marszczenie skóry na palcach rzeczywiście nie jest fajne. Ale jest to cena, jaką można zapłacić za rozkosznie długi i rozkosznie ciepły prysznic po długim, wyczerpującym dniu. Szczególnie, jeśli posiada się w salonie dwie pijaniutkie kobiety. Tak myślę.

    Musk wrócił do jako takiej sprawności (wiem, że jestem dziwna, ale - poniedziałek <3), więc jeszcze raz podejmuję próbę wysłania Ci mentalnych całusów, ścisków i wszystkiego <3

    Trzymajmy mocno kciuki za "prawdziwego" Łukasza i jego szybki powrót na boisko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marietta miła jest, ja sama nie potrafię jej nie lubić . ; <
      wgl, wszyscy tak pozytywnie reagują na pijane kobiety - nie powinniście! pijane kobiety to zuo najczarniejsze ; D
      Ech, nie mam prysznicu . ; < i tęsknie za nim, bo przez pewien czas miałam . to są właśnie moje najpiękniejsze wspomnienia z wycieczek - prysznice . XD
      mam całusy, wysyłam własne <3
      pozdrawiam, Ja.

      Usuń
    2. Twoja krzywa minka sugeruje, że przynajmniej próbujesz - pjona! Najważniejsze, żeby Łukasz nie lubił jej ZA bardzo.
      Pijane kobiety są najlepsze i wygrywają wszystko, nie powiesz mi, że nie xD
      Och, prysznic jest najlepszy! Wanna na co dzień - to jest dopiero zuo najczarniejsze.
      Mam też <3 Cieszę się, że i Twój musk odzyskał sprawność :D

      Usuń
  4. Kolejny wspaniały rozdział w twoim wykonaniu. Coraz bardziej lubię Zuzę :D. Czekam na kolejne rozdziały ;) / Alicja

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja bardzo lubię Zuzę. Jest taka przyjazna. Naprawdę ją lubię i Mariettę też. Chociaż staram się jej tak bardzo nie lubić, ale to trudne zadanie, bo tak świetnie ją opisujesz. Biedny Łukasz, baby mu się na głowę zrzuciły i nawet spać nie może xD I ta końcówka.... Świetna ^^

    OdpowiedzUsuń