Asaf Avidan & the Mojos – Reckoning Song
Na chwilę spanikowałeś, upuściłeś zakupy i trwałeś w kompletnym osłupieniu. Z twojej reklamówki wysypały się jabłka i groteskowo zaczęły spadać po schodach, jakby w zwolnionym tempie, wydając przy tym pusty, głuchy dźwięk, który odbijał się echem w twojej głowie. Idealna twarz zmarszczyła się. Nie wiedziałeś, co powinieneś zrobić. Wejść i ryzykować całym sobą? – nie wejść? Uciekać i okazać się tchórzem? – zostać? Wezwać pomoc i okazać się panikującym idiotą?– podjąć się wyjaśnieniu sprawy samemu?
Całe twoje siatkarskie życie nie przygotowało cię na taką sytuację… Wejść do mieszkania? Nie wiedziałeś, co tam zastaniesz. Czego mogłeś się spodziewać? Czego powinieneś oczekiwać? Co na pewno możesz wykluczyć? Cokolwiek by to nie było, raczej nie będzie przyjemnie.
Uświadomiłeś sobie, że wstrzymujesz oddech dopiero, gdy zaczęło ci się kręcić w głowie. Nie zważając na nic, a w szczególności na swoje własne zdrowie i bezpieczeństwo, postanowiłeś wejść do środka. Uchyliłeś drzwi i momentalnie do twoich uszu dotarł nieprzyjemny odgłos miarowego postukiwania, jakby ktoś z zapałem wbijał coś w ścianę lub w podłogę. Albo w kogoś. „To niedorzeczne” – skarciłeś się w duchu i stwierdziłeś, że oglądasz zdecydowanie za dużo horrorów. (I seriali medycznych, jeśli już o tym mowa.) Przecież to niemożliwe, żeby w twoim mieszkaniu wydarzyło się coś strasznego, przecież nie było cię tylko kilka minut.
Wciąż skradałeś się wzdłuż ściany, patrząc uważnie na czerwony, mokry ślad na niej i jednocześnie kątem oka dostrzegając zarysowaną podłogę – pojedyncza, chwiejna linia, której nijak nie potrafiłeś zidentyfikować. I ten nieprzyjemny zapach. Fuj.
Stukanie ustało, gdy zbliżyłeś się do salonu. Zamiast niego pojawiło się posapywanie. Zamarłeś. Potem usłyszałeś głos:
- Nie jestem pewna, Ma, czy jemu się to spodoba.
I właśnie w tym momencie miałeś ochotę uderzyć głową w ścianę. Doskonale znałeś ten głos. Ba, spędziłeś w towarzystwie tego właśnie głosu sporą część dzieciństwa, lat nastoletnich i teraz, dorosłości. Niestety, ostatnimi czasy słyszałeś go tylko w słuchawce telefonicznej.
Wszedłeś do środka, starając się zrobić jak najwięcej hałasu.
- Niespodzianka! – krzyknęła dziewczyna, gdy tylko pojawiłeś się w zasięgu jej wzroku.
To była chyba najbardziej idiotyczna niespodzianka, najbardziej niemożliwie nienormalna próba zaskoczenia cię, tak bardzo głupia, że sam nie wiedziałeś, dlaczego od razu nie domyśliłeś się, kto jest jej autorem. Na taki pomysł mogła wpaść tylko i wyłącznie Zuzia.
Tylko ona, bo nie istniała na świecie druga taka dziewczyna, która byłaby w równym stopniu co ona zakręcona, zwariowana, niepoczytalna i nie do końca normalna. Oczywiście w pozytywnym stopniu. Chociaż teraz - spojrzałeś na brudne ściany i porysowaną podłogę – niekoniecznie pozytywnym.
- Co ty zrobiłaś? – zapytałeś, jakoś tak odruchowo, ogarniając wzrokiem całe wnętrze: pełne rys, czerwonych śladów, jej ubrań i jej bagaży – Jak długo tu jesteś?
Sądząc po bałaganie, pewnie od dobrych kilku dni. Jak mógł tego nie zauważyć? Ah, no tak - ostatnimi czasy zauważał tylko siebie.
Posłała mu tak szeroki uśmiech, że prawie sięgał jej uszu.
- Głuptasie, od piętnastu minut, może trochę krócej.
- A to? – zapytałeś piskliwie.
Zbyła cię, kompletnie zignorowała. Zamiast odpowiedzieć, pokazała ci coś, co było ciemnobrązową, spaloną breją pokrytą czerwoną… czymś czerwonym i kolorową posypką. Całość chybotliwie trzymała się na talerzu i tańczyła na boki gorącą sambę.
- Upiekłam ci ciasto! – ucieszyła się Zuza, podsuwając ci talerz.
O, słodki Jezu. To jest ciasto?!
***
Ave Legiony, sława i chwała.
"Zuzia" to takie słodkie imię, nie?
Drogie stworzonka czytające, prezentuję wam oto właśnie takiego kochanego Łukasza i jego Zuzannę, a już niedługo - fanfary - wszyscy poznamy... Tak, tak, Mariettę.
Dziękuję za wszystkie komentarze, dziękuję za liczbę wyświetleń, przepraszam, jeśli was zawodzę i piszę kiepsko. Kocham was i tak, nawet jeśli chcecie mnie hejtować.
Jeśli chcecie być informowani, ogarnęłam zakładkę, więc wrzućcie tam link.
NIE INFORMUJE PRZEZ GG.
Startujemy też dzisiaj z Hummelsem, więc zapraszam :)
Trafiłam tu przypadkiem. Powiem Ci, że zaskakujesz mnie tym nietypowym stylem pisania. Czekam na kolejne rozdziały. / Alicja
OdpowiedzUsuńP.S. Szkoda, że nie informujesz na GG. :)
Jakby mi ktoś urządził taką masakrę w domu i upiekł niejadalne ciasto, to wyleciałby na zbity pysk. Nawet jeśli byłby ukochanym, najlepszą przyjaciółką, czy też Łykaszem:)
OdpowiedzUsuńO, środa. O, Łukasz :)
OdpowiedzUsuńŁukaszu, tęskniłam! Dobrze, że już jesteś :)
Uwielbiam już Zuzię. Czuję, że będzie jedną z moich ulubienic i że już mnie denerwuje Marietta. Sorry, M.
Lecę pracować, chciałam się tylko szybko przywitać. Wpadnę znowu wieczorem, szykujcie ciastka :)
Jestem, a ciastek nie ma. Jesteście źli i niefajni, byłam z Wami duchem, wysyłałam Wam dobre fluidy, żebyście nie spalili kuchni (chciałam powiedzieć, że wspierałam Was mentalnie, ale przecież nie miałam wtedy musku).
UsuńSerio, nie wiem, o co chodzi z Mariettą, ale jakoś mi już nie przypasowała. Będzie się musiała bardzo starać, żeby się okazała fajna. Chyba to kwestia imienia, jakoś mi tak nie brzmi. Nie to, co porządna, swojska Zuzia - pozdro dla Zuzi :)
jak piszesz fluidy to mi się krem do opalania kojarzy . XD
Usuńco tam cistak, skoro Łukasz do ciebie biegnie . ! tylko może mieć opóźnienie, bo korki na wsiach, rolnicy w polach i obiecał jeszcze słońca po drodze poszukać . :p
Dziwne jakieś masz skojarzenia :P
UsuńŁukaszu choooodź, ja czekam! I poczekam cierpliwie, omijaj tam rolników spokojnie, żeby Cię z widłami nie pogonili.
W ogóle, to on też taki niezdecydowany, jak Ty. Najpierw mówi, że nie przyjdzie, a teraz biegnie. Ale nie narzekam, czekam z otwartymi szeroko ramionami <3
ja mam zawsze dziwne skojarzenia :p
UsuńTO jest facet - tego nie ogarniesz . XD
Niby racja. Chociaż z dwojga złego łatwiej mi zawsze było i jest ogarnąć facetów niż laski. Ale ja to mam coś z głową nie tak.
Usuńto dobry dar, przyda ci się w życiu . ; D
UsuńPo cichu na to liczę ;)
UsuńO mamciu! Jakbym zastała taki bajzel w kuchni czy mieszkaniu to chyba bym nie ręczyła za siebie. Na początku Zuza skojarzyła mi się z taką mała urocza dziewczynką w dwóch kiteczkach. Mała, słodka dziewczynka, a to widzę że szalona babka nam się pojawia.
OdpowiedzUsuń[zawalcz-o-mnie.blogspot.com] zapraszam na czwóreczkę;)